Poprzednia StronaSpis Tre?ciNastępna Strona

CREED - "Weathered"
(2001, do nabycia w kraju)

To już trzeci album w dorobku Creed. Od samego początku mocno im dopinguję. W ich muzyce można znaleźć wszystko co kocham, mocny wokal, świetną gitarę i melodię, zmienną, narastającą emocjami. No i mamy kolejną płytę. Rozpoczyna się z czadem. Dwa pierwsze utwory "Bullets" i "Freedom Fighter" miotają wnętrzem, może nie rozdzierają na strzępy, ale to dobry kawałek ostrej jazdy. Interesująco wypada też rozpoczynający się indiańską modlitwą "Who`s Got My Back?". Długo budowane napięcie, w końcu eksplozja głosu, gitary - klasa. W tym miejscu zaczyna się klasyczny Creed. I choć "Signs" to jeden z cięższych brzmieniowo utworów, jego konstrukcja jest nam bardzo znajoma. Trudno cokolwiek więcej zarzucić pozostałym utworom takim jak "One Last Breath", "Sand Here With Me", "Hide" czy promującemu "My Sacrifice". Ładne momentami ujmujące, melodyjne, świetnie zagrane. Trudno się od nich odpędzić. Tytułowy "Weathered" nieco burzy konstrukcję do której artyści nas przyzwyczaili, przez moment robi się groźnie (choć nie tak jakby mogło) i tu gitara targa na strzępy. W "Don`t Stop Dancing" pojawia się głos kobiecy i dzięki temu utwór znacznie zyskuje na uroku. Na zakończenie kołysanka. Trudno powiedzieć o tej płycie, że jest zła. Może po prostu zbyt mało zaskakująca. Od młodego zespołu mimo całej sympatii oczekuje się rozwoju. Wraz z nową płytą powinny pojawić się nowe eksperymenty i nowe doświadczenia, a Creed nagrał kolejny raz świetne piosenki. Nie jest to żaden przełom w karierze zespołu, a ja szczerze przyznam, że na coś takiego czekałam.

DAG

Poprzednia Strona

|51|

Następna Strona
Spis Treści